Opowieść o rysowanym świecie.

 Moi mili, pozwólcie, że przywitam Was w tym nowym miejscu.

Miejscu, na którym być może nie znajdziecie na bieżąco i w ekspresowym tempie najświeższych informacji z komiksowego świata, czy na pewno też nie spotkacie się z największą (bo jednoosobową) ekipą portalu. Spotkacie się natomiast z wirtualnym dorobkiem tworzonym z sercem. Będzie to Wasz niepozorny, internetowy kącik, który w wolnym czasie przybliży Wam moją przygodę z komiksem, wcale nie tylko amerykańskim, ale i również europejskim.

Kultura komiksu w Polsce ma to do siebie, że nigdy nie wybrzmiała do wielkiej rangi i nie wpisała się w świadomość naszego społeczeństwa. Moim skromnym zdaniem, komiksowy rozkwit w naszym kraju rozpoczął się dopiero w ostatnich latach i być może uda mi się Wam przybliżyć to nieco zapomniane i odłożone na bok medium.

Dlaczego mówię, że zapomniane? Nie ma co ukrywać, że prym jeśli chodzi o medium rozrywkowe wiodą nieprzerwanie filmy, seriale, gry i muzyka. Dopiero za nimi plasuje się literatura, publicystyka, a  na samym końcu spirali znajdziemy nasze meritum - komiks. I choć drogi te coraz częściej się krzyżują, będąc pasjonatem komiksu nie czuję bym miał wokół siebie spore grono osób o podobnym hobby.

Niech pierwszy rzuci kamieniem ten kto w najbliższej miejscówce widział ostatnio osobę sięgającą po swoją rysowaną pozycję. A teraz niech podniesie rękę w górę ten, który wspomnianej osoby nie utożsamił z nerdem/geekiem/fanem blockbusterów (nawiązuję tu głównie do pozycji wydawanych spod szyldu DC i Marvela). Nie ma wielu rąk uniesionych w górę, prawda? Zapewne podniesiona nie zostanie żadna, jeśli zapytam Was o dostępność komiksów w normalnych barach czy sytuacji w której uświadczyliście spokojnego czytadła dowolnej obrazkowej historii przy stoliku kawiarni.

To wszystko dlatego, że w przeciwieństwie do chociażby Włoch - mojej prywatnej stolicy europejskiego komiksu - w przypadku tego medium w Polsce negatywnie odbiła się sytuacja historyczna. Odzyskanie niepodległości, druga wojna światowa, komunistyczne rządy - to wszystko to kawał historii który pośrednio odbił się na sposobie kształtowania pewnej kultury. Kultury, która pominęła znaczenie komiksu i sprowadziła ją do roli czysto obrazkowych opowieści dla dzieci. Nie tylko infantylnych czy głupich. Często wręcz propagandowych, jeśli już odpowiednie dymki i paski miały okazję ukazać się w lokalnej prasie. 

Przyznam się aczkolwiek, że nie jestem specjalistą tego medium w Polsce - co to to nie. Moim apogeum było przeczytanie Tytusa, Romka i Atomka czy komiksów Śledzia wydawanych niegdyś w archiwalnym już magazynie growym Play. Na potrzeby tego wstępu wystarczy Wam jednak wiedzieć, że okres renesansu komiksu w Polsce przypada na okres wyzwolenia spod władz PRL'u. I tak naprawdę podczas gdy pozostałe branże rozwijały się - no może nie w najlepsze, ale jednak - tak stagnacja komiksu była aż zanadto oczywista i ta sytuacja powoli dopiero zaczyna się zmieniać. 

Fascynuję się przede wszystkim komiksem europejskim. Od kilku lat coraz częściej daję szansę amerykańskim publikacjom. Na swoim koncie mam już kilkaset dobrych pozycji. I właśnie nimi pragnę się z Wami podzielić. Mniej lub bardziej regularnie, dla większego lub mniejszego grona czytelników.

Być może zauważyliście pewną stereotypowość. A raczej na pewno ją zauważyliście jeśli tu jesteście i mnie czytacie w tym momencie. W moim tekście również jej nie zabrakło gdy zapytałem Was o nerdowskim utożsamianiu pewnych osób z czytelnikami komiksu. I są ku temu powody. Faktem jest - Polska nie miała dobrych, opłacalnych warunków czy też predyspozycji. Polska nie miała też klimatu. Ale komiks jest, istnieje i na chwilę obecną ma się coraz lepiej.  Minie jeszcze dużo czasu zanim wejdzie w naszą codzienność. Być może uda mi się zabrać Was w szybszą drogę. 

Jeśli tylko jesteście zainteresowani, wypatrujcie nowych postów już wkrótce. Zaczniemy od mojej pierwszej styczności z klasyką.

~ Sławomir Fecylek

Komentarze